Zawsze fascynowały mnie inspiracje wielkich pisarzy, zdarzenia, które wpłynęły na powstanie lub kształt powieści zarówno tych dziś uznawanych za wybitne, jak i tych przez czytelników zapomnianych. Zawsze z wielką chęcią czytałem o autorach i lekturach, które na pisarza znakomitego oddziaływały z taką mocą, że ich ślady lub czasami jedynie cienie śladów zostawiał w swojej własnej twórczości. Zawsze z przyjemnością przyglądałem się swoistej podróży w czasie, za pomocą której pisarz, często z zaskoczeniem dla samego siebie, rozliczał się ze swoich własnych lęków i oczekiwań.
Niewiele z tych rzeczy udało mi się - mimo zapewnień wydawcy - odnaleźć w Listach do młodego pisarza, autorstwa Mario Vargasa Llosy. To już kolejna nauczka, by w żadnym stopniu nie sugerować się notatką na ostatniej stronie obwoluty. Sygnałów alarmowych, które przeoczyłem, było wiele począwszy od "To opowieść o narodzinach geniuszu" na "żarliwych listach mających moc osobistego zwierzenia" skończywszy. Czym zatem Listy do młodego pisarza są?
Są zebranym w formie listów - przecież sam tytuł o tym mówi! - akademickim wykładem na temat literatury, w którym - z wyłączeniem pierwszego rozdziału - Llosa bazując na konkretnych przykładach analizuje formę, styl, poziom realności i pozycję narratora w powieści jako takiej. Oczywiście jest to wszystko, jak na pisarza wybitnego przystało, napisane wspaniałym językiem z odpowiednio dozowaną szczyptą humoru i czyta się to z przyjemnością. Za mało jednak jest tutaj szczegółów by traktować to jako podręcznik literatury lub nawet zwyczajny poradnik, a z zapowiadaną przez wydawcę "opowieścią o narodzinach geniuszu" to już kompletnie nie ma nic wspólnego. No ale, to już przecież, nie jest wina Llosy.
Mario Vargas Llosa, Listy do młodego pisarza, wyd. Znak, 2012, tłum. Marta Szafrańska-Brandt
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz