niedziela, 11 listopada 2012

Popcorn z Colą

Popcorn zjadam chętnie, przynajmniej na początku. Później zaczynają mnie boleć zęby, robi się zdecydowanie za słono i zbyt często muszę popijać. Ani się nim najeść, ani zachwycić, choć często przeżuwam z uśmiechem.

Luk logicznych w tej powieści jest tyle, że aż trudno uwierzyć, iż trzej - było nie było - inteligentni mężczyźni, wymyślili tak nieudolny plan. Dodatkowo Ian Rankin wcisnął swój tercet bohaterów, w niezwykle ciasny gorset stereotypów, który razi niemalże od pierwszej strony. Jak bankier, to elegancki, ostrożny i tchórzliwy. Jak profesor, to w duchu rewolucjonista i kontestator obecnego porządku. Jak milioner, to znudzony playboy, który chce by w jego życiu wreszcie coś zaczęło się dziać, najlepiej nielegalnego. Wtóruje im sztampowy do bólu lokalny gangster, którego ściga - mówiący koniecznie z obcym akcentem! - egzekutor o oryginalnej ksywce Nienawiść.

Przymykam jednak na to wszystko oko i cieszę się tym, co u Rankina najlepsze: świetnymi dialogami, które w przeciwieństwie do absurdalnej akcji powieści wypadają nad wyraz realistycznie i - co równie ważne - zabawnie; Edynburgiem, przez który prowadzi mnie pisarz, miastem knajp, gangsterów i drobnych cwaniaczków; dystansem autora do swojej historii i jego mrugnięciami do czytelnika; i wreszcie tempem w jakim akcja mknie do przodu, nie zostawiając mi zbyt wiele czasu na zastanowienie się czy to aby ma sens?

I chociaż daleko tej opowiastce do najlepszych historii, które wyszły spod pióra Iana Rankina (te o detektywie Johnie Rebusie), to Otwarte Drzwi - niczym popcorn - przeżuwam z uśmiechem jako lekką i żartobliwą przystawkę przed czymś poważniejszym. Smacznego!

Ian Rankin, Otwarte Drzwi, wyd. Albatros, 2011, tłum. Robert Ginalski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz